środa, 3 czerwca 2015

Rozdział VI.


Fede pobladniał.  Nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Za moment mieli wychodzić na scenę.  Ale nie mogli. Czekali na wiadomość. Wiadomość, która była tak szokująca dla ich przyjaciela.
- Federico? - napomniała swojego chłopaka Francesca. Wiedziała, że stało się coś złego.
- Nie bierzemy udziału.  - powiedział. Ale dlaczego?
- Co? Niby czemu? - dopytywali przyjaciele.
- Bo nie mamy po co. Nie mamy już gdzie wracać. - dodał co ich tak samo zamurowało jak i go. Sami się domyślili, że chodzi o Studio. Nie wiedzieli co powiedzieć. Chcieli wiedzieć - dlaczego.  Ale mimo to Włoch nic nie chciał ujawnić. Nie udali się na scenę - udali się w miejce gdzie zaczęła się ich przygoda. To co tam ujrzeli - to jest nie do pomyślenia. 

Tyle wspomnień związanych z tym miejcem - no właśnie, TERAZ już tylko wspomnień.  Budynek dostrzętnie spłonął. 
- Posłuchajcie, jest to dla nas szok, tak jak i dla Was. Ale niestety nie mamy środków na remont, a burmistz... no cóż nie da nam ich. Przykro mi. - powiedział Antonio. A Camila nie czekąc na dalsze tłumaczenia dyrektora zaproponowała:
- Ale może jakaś zbiórka? Przecież możemy zrobić wiele.
- Gdyby koszty nie były tak ogromne to czemu nie, ale na dzień dzisiejszy... - dodał i pokręcił przecząco głową.
- Ale... - chciała znowu coś powiedzieć ale na marne.
- Przykro mi. - powtórzy się, po czym wraz z radą pedagogicznę odszedł.
Przyjaciele usiedli na murku przed Sudio. Jeśli można to jeszcze było nazwać murkiem. Siedzieli w milczeniu. Ale to o czym myśleli jest chyba jasne. Przypominali sobie chwile w TYM miejscu. Te wszystkie występy, kłótnie, pojedniania - to, dzięki czemu zaszli aż tak daleko. Ale było coś jeszcze, co Fran ukrywała przed nimi wszystkimi. Swój powrót do Włoch. Nie było nigdy najlepszej okazji - najpierw trasa, potem ojciec Violetty, a teraz to.  A czasu zostawało jej coraz mniej.  Mniej na to, by im powiedzieć. Wie, że jej przyjaciółkę, by to totalnie dobiło. Ona nie chce wyjerzdżać - ma tu dom, przyjaciół, chłopaka - ma tu całe swoje życie. Dzisiaj miała im to powiedzieć. Miał to być najodpowiedniejszy moment. Ale teraz nie jest tego pewna. 
*Może nie wszystkim na raz, hm?* pomyślała i podążała swoim zwrokiem po przyjaciołach. *Kto pierwszy?* Wybierała i nie mogła się zdecydować. 
*Violetta - na pewno nie, za dużo ostatnio przeżyła.
Camila - zaraz wszystkim się wygada, oj nie.
Federico - nie on nie powinien wiedzieć. Jeszcze nie teraz.
Maxi - powie od razu Natalii, Natalia Ludmile, a Ludmiła wszystkim.
Leon - on się chyba nie wygada!* - pomyślała. Ale jak tu zacząc rozmowę? Przecież nie przy wszystkich postanowiła wysłać mu sms'a.
*Do: Leon*
Musimy pogadać. Nie przy wszystkich. Pamiętaj! Ufam Ci i mam nadzieję, że nikomu nie powiesz - nawet Violi.
Fran
Chłopak natychmiast odczytał sms'a. Spoglądnął na Włoszkę kiwnął jej głową, że idzie do parku.
- Kochanie, muszę coś załatwić. Zaraz wracam. - powiedział do ukochanej i skierował się w umówione miejsce. Violetta nic nie podejrzewała. Przysiadła się do Camili i wpatrywała się bez większego celu w "budynek" Studia.

Park...
- Co jest? 
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć. - Fran posmutniała, a jej głos zaczął się łamać.
-Wyjerzdżam. - dodała, jak najszyciej się dało.
- Fran nie uważasz, że to nie najlepszy moment na żarty? - spytał drwiąco, ale widząc  smutek w oczach przyjciółki zrozumiał, że ona wcale nie blefuje.

 No właśnie. Wcale nie jest fajnie, jak cały czas jest dobrze. Potem może nagromadzić się ogrom pecha i co?  Ciężko zdecydować się aby komukolwiek powiedzieć o wyjeździe w takiej sytuacji. Ale czy Francesca postąpiła dobrze? Czy może to o wiele bardziej skomplikować sytuację gdy o tak ważnym czynie wie tylko jedna osoba, która nic nie może powiedzieć? Hmmm....

====================
I jest VI rozdział.
Ale udało się. Mamy to! Krótkie ale jest!
Wróciłam do domu na chwilkę już lecę dalej więc w przyszłym tygodniu mała niespodzianka :*

Pozdrawiam, Francesca Cauviglia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz