środa, 3 czerwca 2015

Rozdział VI.


Fede pobladniał.  Nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Za moment mieli wychodzić na scenę.  Ale nie mogli. Czekali na wiadomość. Wiadomość, która była tak szokująca dla ich przyjaciela.
- Federico? - napomniała swojego chłopaka Francesca. Wiedziała, że stało się coś złego.
- Nie bierzemy udziału.  - powiedział. Ale dlaczego?
- Co? Niby czemu? - dopytywali przyjaciele.
- Bo nie mamy po co. Nie mamy już gdzie wracać. - dodał co ich tak samo zamurowało jak i go. Sami się domyślili, że chodzi o Studio. Nie wiedzieli co powiedzieć. Chcieli wiedzieć - dlaczego.  Ale mimo to Włoch nic nie chciał ujawnić. Nie udali się na scenę - udali się w miejce gdzie zaczęła się ich przygoda. To co tam ujrzeli - to jest nie do pomyślenia. 

sobota, 23 maja 2015

Rozdział V.


To już dziś. Dziś będą walczyć o coś dla nich tak bardzo ważnego. Wszyscy powoli zbierają się w umówionym miejscu. 
- Gdzie jest Federico?!  - podbiega do miziającej się Leonetty zdenerwowana Francesca.
- Uspokój  się - mówi spokojnie Violetta, a Włoszka pociąga za rękę Meksykanina tak aby nikt im nie przerywał.
- Gdzie on jest?! - mówiła zaciskając zęby.
- Fran, nie wiem. - mówił obojętnie.
- Ta jasne, uważaj, bo Ci uwierzę. -  założyła ręce na piersi i zaczęła kiwać głową - to na lewo. to na prawo i zaraz dodała:
- Pojechał tam, tak? No pojechał czy nie?! - mówiła coraz bardziej podnosząc ton.

piątek, 15 maja 2015

Rozdział IV.

Dedyk dla Kasi m.

Poranek, po urodzinach Camili...
Wszyscy spali na podłodze w salonie Ludmiły. Dochodziła godzina 7.00. Ze snu wyrwał ich budzik nie kogo innego jak Andresa. Wszyscy zaczęli jęczeć, a chłopak szybko go wyłączył.
- Błagam, kto normalny ustawia tak wcześnie budzik? Tak wcześnie i to w dzień wolny?! - wymrotała pod nosem Francesca.
- JA! - krzyknął szczęśliwy Andres, a wszyscy się zaśmiali.
Przyjaciele zaczęli się powoli ogarniać. Jako pierwsze gotowe były: Ludka, Fran i Viola. Dziewczyny od razu postanowiły przygotować śniadanie. Cała reszta już się powoli zbierała w jadalni. Zasiedli do stołu, ale mimo to, wciąż brakowało Leona i Federico. Przyjaciółki wzięły talerze i położyły na ogromnym stole. Nie zdążyły usiąść, a w pomieszczeniu zjawili się lekko przerażeni chłopcy. 
- Ludka.... bo.... bo my przepraszamy... ale...- jąkał się Leon, a Fede aż trzęsły się ręce.

środa, 13 maja 2015

Rozdział III.


Leon nie przestawał uderzać w klawisze instrumentu. Francesca wraz z Federico weszli do sali i dołączyli się do śpiewu szatynki. Byli bardzo szczęśliwi. A najbardziej chyba Violetta. Zapomniała chociaż na chwilę o tym się się wydarzyło i poniosła się muzyce. Była tu z nimi. A to ją jeszcze bardziej uszczęśliwiało. 
Czuła się tak jakby wszystko miało się zacząć od nowa - i coś w tym jest. Przecież miała zacząć nową drogę - nową drogę bez swojego ojca. I w tym właśnie momencie coś w niej pękło. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Ale nie przestała... nadal śpiewała wersy "En mi mundo". Ale myśl o ojcu szybko poszła w zapomniane. Teraz były to wyłącznie łzy radości. Nagle muzyka ucichła. 
- Dziękuję, że jesteście - powiedziała przez łzy wszystkim obecnym  w sali. 
Leon popatrzył dziewczynie w oczy i otarł łzy spływające po jej policzku. Wiedział, że ona jest szczęśliwa, mimo braku rodziciela. Jest szczęśliwa bo ma GO i PRZYJACIÓŁ na których zawsze może liczyć. I to jest najważniejsze.

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział II.




Następnego dnia...

Wszyscy udali się do Studio. Dzisiaj ich pierwszy dzień po długiej przerwie. Brakuję tylko Violetty. Antonio z całą kadrą nauczycielską przywitali się i przedstawili plany na ten rok szkolny. 
Francesca po zakończonym spotkaniu od razu zaczepiła Leona, który kierował się do wyjścia.
- Leon, co z nią? Wczoraj nic nie chciałeś powiedzieć.
- Nie chciałem dużo mówić, bo spała. Wieczorem dostała gorączki. Podejrzewam, że znowu przepłakała całą noc. - powiedział marszcząc swoje brwi. Odszedł. Kierował się w stronę domu Violi. 

poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział I.



Dwa dni po powrocie do BA...


Violetta nie chciała z nikim rozmawiać. Najpierw straciła mamę, a teraz tatę...Bardzo ją to bolało, że wyjechał tak bez słowa. Przyjaciele nie wiedzieli co robić. Jak jej pomóc? To pytanie nurtowało każdego z nich. A najbardziej jej chłopaka. Dlaczego? Dlaczego to wszystko spotyka jego małą, bezbronną i niewinną Księżniczkę? Dlaczego? Los jest bardzo niesprawiedliwy.
- Dzień dobry, Leon - mówi z zasmuconą miną Angie, widząc Leona stojącego w ich drzwiach.
Chłopak nie odpowiada. Tak będzie lepiej - mówi jego podświadomość, a ciotka Violi wpuszcza go do środka. Leon natychmiast dostrzega na kanapie swój najcenniejszy skarb. Śpi. Okolice jej oczu są zaczerwienione od płaczu. Ten widok bardzo zabolał chłopaka - nie znosi, jak Ona cierpi. To go boli, z każdą jej łzą coraz mocniej. 
Siada przy niej i okrywa ją mocniej, tak po samą szyję, ciepłym kocem. Angie tylko wskazuję palcem, że wychodzi. 

Prolog.



Grupa przyjaciół ucząca się w Studio On Beat. Maxi, Ludmiła. Camila, Andres, Francesca, Federico, Violetta, Brodwey, Naty i Leon. Dwa dni temu wrócili z trasy po Europie. Była to dla nich emocjonująca przygoda, ale niestety/stety musieli wrócić do kontynuacji nauki. Niestety Violettę po przyjeździe do Buenos Aires spotkała nie miła niespodzianka. Jej tata ją opuścił. Została sama z Angie i Olgą w ogromnym domu. Jest załamana... 

Paringi.

Violetta & Leon
Francesca & Federico
Camila & Brodwey
Ludmiła & Andres
Natalia & Maxi

====================
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do czytania mojego opowiadania.
Już wkrótce I rozdział.
Do usłyszenia :*
Pozdrawiam, Francesca Cauviglia.