poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział I.



Dwa dni po powrocie do BA...


Violetta nie chciała z nikim rozmawiać. Najpierw straciła mamę, a teraz tatę...Bardzo ją to bolało, że wyjechał tak bez słowa. Przyjaciele nie wiedzieli co robić. Jak jej pomóc? To pytanie nurtowało każdego z nich. A najbardziej jej chłopaka. Dlaczego? Dlaczego to wszystko spotyka jego małą, bezbronną i niewinną Księżniczkę? Dlaczego? Los jest bardzo niesprawiedliwy.
- Dzień dobry, Leon - mówi z zasmuconą miną Angie, widząc Leona stojącego w ich drzwiach.
Chłopak nie odpowiada. Tak będzie lepiej - mówi jego podświadomość, a ciotka Violi wpuszcza go do środka. Leon natychmiast dostrzega na kanapie swój najcenniejszy skarb. Śpi. Okolice jej oczu są zaczerwienione od płaczu. Ten widok bardzo zabolał chłopaka - nie znosi, jak Ona cierpi. To go boli, z każdą jej łzą coraz mocniej. 
Siada przy niej i okrywa ją mocniej, tak po samą szyję, ciepłym kocem. Angie tylko wskazuję palcem, że wychodzi. 
Leon wpatruję się w ścianę. Raz po raz spogląda na Violettę, gdy ta się lekko poruszy. Dzwoni jego telefon. Szybko zrywa się z kanapy i udaję się do kuchni. Na wyświetlaczu widnieję imię ich wspólnej przyjaciółki - Francesca. Natychmiast przesuwa palcem zieloną słuchawkę.
- I jak? - słyszy łamiący się głos Fran.
- Źle. - odpowiada krótko i wzdycha ciężko zarazem.
- Będziesz jutro? - pyta niepewnie dziewczyna.
- Tak. - odpowiada równie krótko i rozłącza się.
Jutro rozpoczęcie ich nowego roku szkolnego. Szkoda, że nie będzie to tak radosny początek nowej drogi jak dotychczas. 
Nagle Violetta budzi się z krzykiem. Chłopak natychmiast znajduję się przy niej i przytula ją z całych sił. Czuję, że jest mokra od potu. Dotyka delikatnie jej czoła.
- Masz gorączkę - szepczę jej do ucha po czym zanosi ją do jej pokoju. Otula dokładnie kołdrą swoją dziewczynę. Schodzi do kuchni i otwiera szafkę z lekami. Bierze coś na zbicie gorączki i szklankę wody po czym udaję się do Violetty. Daje jej leki. Jest osłabiona, a do jej oczu napływają kolejne słone łzy. Chłopak ledwo powstrzymuję się od płaczu. Jak można tak postąpić z własną córką?
- Idź spać. Musisz odpoczywać. Do jutra kochanie. - powiedział pół szeptem. I skierował się do wyjścia. Wyjaśnił też całą sytuację Angie. Ta powiedziała, że zadzwoni jeszcze po lekarza.
Chłopak udał się do domu. Czuł w sobie taką bezsilność. Do drzwi zapukała jego mama.
- Wyprasowałam Ci koszulę na jutrzejszy dzień.  I dzwonił Federico, że musicie porozmawiać... Ale nieważne. Co z Violą? - spytała z troską w głosie jego mama.
Ona naprawdę ją lubi. 
- Nie najlepiej. - odparł krótko chłopak, a jego mama spuściła głowę i odeszła zamykając za sobą drzwi.
Położył się na swoim łóżku. Po głowie chodziły mu obrazy jego uśmiechniętej i pełnej energii Księżniczki. A teraz? - Łzy i ogromne rozczarowanie. I wszystko przez jedną tak bliską dla niej osobę.

Właśnie... bliscy często nas rozczarowują i to w najmniej oczekiwanym momencie. 

====================
I tak I rozdział już jest.
Będę starała się dodawać nowe rozdziały regularnie tak co 2/3 dni. Ale nic nie obiecuję.
Czekacie na NEXT?
Do usłyszenia wkrótce.
Pozdrawiam, Francesca Cauviglia. :*

2 komentarze:

  1. Słoneczko Kochane <3 Szkoda, że zakończyłaś poprzednie opowiadanie. :(
    Ale to jest o niebo lepsze.
    Ten rozdział... taki NIEZIEMSKI.
    Napisałaś go tak, jakby to powiedzieć - profesjonalnie.
    Mam nadzieję, że kolejne będą zarówno wspaniałe jak ten.
    Czekam na NEXT <3
    /Kasia m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa <3 Jejku <3 Bardzo się cieszę z tak pozytywnego komentarza ;* Pozdrawiam cieplutko <3

      Usuń