środa, 13 maja 2015

Rozdział III.


Leon nie przestawał uderzać w klawisze instrumentu. Francesca wraz z Federico weszli do sali i dołączyli się do śpiewu szatynki. Byli bardzo szczęśliwi. A najbardziej chyba Violetta. Zapomniała chociaż na chwilę o tym się się wydarzyło i poniosła się muzyce. Była tu z nimi. A to ją jeszcze bardziej uszczęśliwiało. 
Czuła się tak jakby wszystko miało się zacząć od nowa - i coś w tym jest. Przecież miała zacząć nową drogę - nową drogę bez swojego ojca. I w tym właśnie momencie coś w niej pękło. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Ale nie przestała... nadal śpiewała wersy "En mi mundo". Ale myśl o ojcu szybko poszła w zapomniane. Teraz były to wyłącznie łzy radości. Nagle muzyka ucichła. 
- Dziękuję, że jesteście - powiedziała przez łzy wszystkim obecnym  w sali. 
Leon popatrzył dziewczynie w oczy i otarł łzy spływające po jej policzku. Wiedział, że ona jest szczęśliwa, mimo braku rodziciela. Jest szczęśliwa bo ma GO i PRZYJACIÓŁ na których zawsze może liczyć. I to jest najważniejsze.

Wszyscy udali się do sali tańca. Mieli mieć właśnie zajęcia z Gregorio. Violetta była najbardziej pobudzona. Chciała tańczyć i jeszcze raz tańczyć. Dla Leona było to wielkie zdziwienie, przecież nie tak dawno leżało w łóżku zasmarkana i na dodatek z gorączką. Ale mimo to chłopaka bardzo cieszył ten widok. Do sali zawitał Gregorio.
- No dzieciaki! Ja wiem wakacje, trasa i to wszystko mogło was trochę rozleniwić. Ale nowy rok się zaczął, a co za tym idzie? Nowe piosenki, a przede wszystkim nowe choreografię i ciężka praca. A więc jak wiecie lub też nie... - nie skończył, bo przemowę przerwała mu Camila, która rozdrażniona wbiegła do sali.
- No nie! Spóźnialska! Oby to się więcej nie powtórzyło! - wykrzyczał, ale natychmiast powrócił do tematu.
- No więc wiecie, lub też nie, wkrótce odbędzie się konkurs taneczny. I wy weźmiecie w  nim udział. Jest on w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, że sobie poradzicie. - odparł po czym uczniowie wraz z nauczycielem zaczęli ćwiczyć pierwsze kroki układu. Trzeba im przyznać, że szło im całkiem dobrze.
- Na następnej lekcji będę Was ustawiał. Będziecie stać po mojemu! - dodał z pewnością w głosie i oddalił się w stronę pokoju nauczycielskiego,

- Leon - zaczęła z lekkim przerażeniem Violetta, co chłopaka bardzo zaniepokoiło - Zapomnieliśmy o urodzinach Cami. - dodała, a szatyn odetchnął z ulgą.
Ale co oni teraz tak szybko wymyślą? Dochodziła 13. Kończyli zajęcia. Umówili się, że wszystko odbędzie się w domu Ludmiły. Brodwey w trakcie przygotowań musi ogarnąć, żeby rudowłosa się nie zorientowała.
Przyjaciele udali się wspólnie do mieszkania blondynki. Nadmuchali balony,upiekli babeczki, a nawet tort. Nakryli do stołu i przygotowali fajną muzykę. Byli bardzo zadowoleni z efektu końcowego. Godzina 19. Za moment ma się pojawić solizantka. Wszyscy schowali się za ścianą, a na horyzoncie została tylko Ludka. Dzwonek rozbrzmiał się po całym domu. Otworzyła drzwi i jak gdyby nic zaprosiła przyjaciół do środka. I właśnie w tym momencie wszyscy wyskoczyli zza ściany i zaczęli śpiewać "Sto lat, Sto lat (...)", a Camila otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.

Mimo, że nasi przyjaciele potrafią zapomnieć o najważniejszym być może dla nas dniu, to i tak się domyślą, że coś jest nie tak i wpadną na ten genialny pomysł - "Ej! To jest ten dzień" i wyczarują swoimi łapkami coś naprawdę niesamowitego! I mimo, że robione na ostatnią chwilę, to najważniejsze, że to dzięki nim stajemy się szczęśliwi.

====================
I  III rozdział już za nami.
Podobał się?
Może macie jakiś pomysł co by mogło się wydarzyć w najbliższym czasie? Propozycje piszcie w komentarzach. <3
Do usłyszenia wkrótce.
Pozdrawiam, Francesca Cauviglia. :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz